Trzecia strona medalu

Fałszywa alternatywa

Przestałeś bić żonę? Albo czy przestałaś okradać rodziców? Odpowiedz “tak” albo “nie”.

Pytanie jest proste, dlaczego więc nie odpowiesz “tak” albo “nie”? A może pytanie jest zbyt proste, albo nawet: prostackie? 

Masz rację – to tzw. fałszywa alternatywa, gdy ktoś stawia przed Tobą tylko dwie opcje, podczas gdy możliwe są inne. Czasami “tym kimś” jesteśmy my sami – sądzimy, że istnieją tylko dwie drogi. 

W taką właśnie pułpakę wpadają często ludzie, którzy starają się uzyskać odpowiedź na pytanie “Czy Bóg istnieje?”. 

Zakładają oni mniej więcej taką alternatywę: 

Jeśli Bóg istnieje należy [dobrze byłoby] w Niego wierzyć. Jeśli natomiast Bóg nie istnieje, nie warto w niego wierzyć.

Istnieje jednak przynjamniej jeszcze trzecia strona medalu…

Niewidzialny przyjaciel

Być może niektórzy z nas mieli w dzieciństwie niewidzialnego przyjaciela. W moim przypadku był to pies o imieniu Miłek, rasy jamnik (ale niebieski), który mieszkał w Chinach… w suficie! No właśnie – nie wydaje się to ani realne, ani dojrzałe. 

Jednak na pewnym etapie rozwoju osobniczego człowieka takie myślenie jest w pełni uzasadnione, naturalne i nie należy na siłę wyprowadzać dziecka z jego świata wyobrażeń. 

Taki niewidzialny przyjaciel może pełnić ważną funkcję psychologiczną, w zależności od tego czy jest mądrzejszy/silniejszy czy też bezradny/potrzebujący [1]. W pierwszym przypadku może stanowić źródło motywacji, wsparcia, w drugiej natomiast jest obiektem troski, dając dziecku możliwość poczucia podmiotowości lub sprawczości.

Co ciekawe, dorośli również mogą prowadzić wewnętrzne dialogi korzystając z wyobrażonych rozmówców, którzy mogą przybierać różne funkcje. Niektórzy mają stałego wewnętrznego towarzysza, inni z kolei korzystają z reprezentacji osób ze świata fizycznego – liczba może dochodzić nawet do 23! [2].

Co jest realne?

Jako dorośli zwykliśmy sądzić, iż to, co mieści się w obrębie jedynie naszego umysłu – szczególnie wyobraźni – nie jest realne. Jest to naturalnie poważny błąd; chyba, że chcemy powiedzieć, iż nasz umysł nie jest realny… zostawmy jednak ten ślepy zaułek nihilizmu.

Nasze wspomnienia są realne, nasze traumy są realne, nasze sposoby myślenia i rozumowania są realne – a to dlatego, że nasz umysł jest realny, my jesteśmy realni. Istniejemy naprawdę – nasze myśli istnieją. Co więcej, nasze myśli oddziałują – na otoczenie, na innych ludzi, na nas samych. 

Zatem czy faktycznie chcemy odrealnić istnienie niewidzialnych rozmówców? 

Agnostycyzm religijny

Co jeśli nie da się stwierdzić jednoznacznie, czy Bóg istnieje, czy też nie? Fałszywa alternatywa nie przewidziała takiej możliwości – potoczny dyskurs na temat istnienia Boga zakłada, że On albo istnieje, albo nie. 

Jednak istnieją ludzie, którzy pomimo szczerych chęci, zaangażowania i wieloletnich poszukiwań dochodzą do wniosku, że nie znaleźli nic co potwierdzałoby jedną z tych opcji. Nie znaleźli przekonujących argumentów ani za teizmem, ani za ateizmem – osoby takie nazywamy agnostykami.

Agnostyk kojarzy nam się zazwyczaj z osobą niewierzącą, która po prostu nie stawia sprawy na ostrzu noża i nie postuluje, że Boga nie ma. Jest to jednak pewne uproszczenie. 

Na przykład Gary Gutting, autor książki “Wiara i filozofia” [3] określa samego siebie jako agnostyka religijnego. Co to może znaczyć?

Jak już stwierdziliśy, agnostyk (gr. gnosis – wiedza) nie wie, czy Bóg istnieje, czy też nie. Nie mówi, że posiadł wiedzę o Bogu. Warto dodać, że mówimy tu o ścisłym znaczeniu słowa “wiedza”.

Gdy reprezentacja Polski w piłce nożnej znów nie wyjdzie z grupy podczas Mundialu, mówimy: Wiedziałem, że tak będzie!

Jednak w tym przypadku używamy potocznego znaczenia słowa “wiedzieć”. Ściśle rzecz ujmując nie mogliśmy tego wiedzieć – a może akurat tym razem jakimś cudem reprezentacja wyszłaby z grupy? A może nawet wygrałaby Mundial?! Nie wiemy tego. Możemy co najwyżej przypuszczać, przewidywać, szacować i żywić nadzieję, wierzyć. 

Wiedza w klasycznym rozumieniu podanym przez Platona, to:

“…prawdziwe, uzasadnione przekonanie” [4].

Nawet jeśli nasze przeczucia czy przewidywania okażą się prawdziwe (reprezentacja znów nie wyszła z grupy), nie znaczy, że były one uzasadnialne. Mówiąc, że przekonanie to musi być uzasadnione nie mamy na myśli, że sami sobie potrafimy je uzasadnić, bo oszukać samego siebie nie jest wcale tak trudno!

Wiedza powinna dać się uzasadnić wszystkim kompetentnym i zainteresowanym tematem uczestnikom dialogu. Czy którykolwiek wierzący potrafi wykazać (uzasadnić) w sposób jednoznacznie pewny, że zdanie “Bóg istnieje” jest prawdziwe?

XX-wieczny teolog katolicki, Karl Rahner (1904-1984), odpowiada na to pytanie przecząco:

“Konkretny ksiądz albo teolog przyzna się przed sobą, że nie jest w stanie sam z siebie przytoczyć pozytywnego, bezpośredniego i obiektywnie wystarczającego dowodu objawienia chrześcijańskiego i wiary w Boga, w wieku naukowo-technicznego doświadczenia świata” [5].

Naturalnie – wielu teistów (i ateistów) nie zgodzi się ze mną oraz z Karlem Rahnerem; będą twierdzić, że można udowodnić (nie)istnienie Boga, lub wykazać z wielkim prawdopodobieństwem prawdziwość wyznawanego przez nich światopoglądu. 

Agnostycy staną jednak z boku tego sporu i otwarcie powiedzą jak jest – nie można intersubiektywnie udowodnić żadnej z tych dwóch antytetycznych opcji; nie znaczy to jednak, że nie można wierzyć!

Z kolei Imannuel Kant (1724-1804) wprost mówił:

“muszę więc usunąć wiedzę, ażeby zrobić miejsce dla wiary” [6].

Istnieje więc w historii filozofii grupa ludzi, wyznających mniej więcej taką wiarę: “Nie wiem, nie posiadam dowodu, ale wierzę w Boga” – to właśnie agnostycy religijni. Ludzie, którzy nie wiedzą czy Bóg istnieje obiektywnie, ale dla nich przynajmniej istnieje w ich umysłach – jak mój niewidzialny niebieski jamnik, Miłek. 

Agnostyczny “Zakład Pascala”

Nie uważam, iż agnostyczna droga do Boga miała być uznana za lepszą od drogi teistycznej. Jeśli ktoś mocno wierzy w Boga i jest przekonany, iż posiada niezbity dowód – niech i tak będzie.

Niestety, doświadczenie pokazuje, że osoby z takim podejściem zazwyczaj zarzucają swoim rozmówcom nieszczerość, brak otwartości na Boga lub wygodę (życia bez Boga), a to tylko dlatego, że przedstawione argumenty i “dowody” nie przekonały słuchaczy. 

Osobiście uważam, że jest kilka dobrych argumentów (przedstawię je w kolejnych wpisach), które pozwalają człowiekowie w XXI wieku wierzyć w Boga. Jednak fakt, iż argumenty te dla mnie są wyraźną wskazówką, nie oznacza, że mają obiektywną moc przekonania wszystkich zainteresowanych. 

Dlatego w takiej sytuacji – jeśli argumenty, które przedstawiono nie przekonały – warto rozważyć trzecią drogę, drogę niewiedzy i wiary

Czy istnieje jakiś dobry powód, aby obrać tę opcję, agnostycyzm religijny

Wspomniany już G. Gutting przekonał mnie następującym rozumowaniem (które de facto jest modyfikacją dość niezdarnego zakładu Pascala).

“Wątpienie jednak może też być otwarte wobec swojego przedmiotu, a nawet go pragnąć. Mogę wątpić, czy kiedykolwiek zrozumiem i docenię muzykę Pierre’a Boulez, a mimo to wciąż żywić nadzieję, że któregoś dnia to nastąpi. 

Proponuję tak przeformułować zakład Pascala – jako apel do wątpiących w Boga – żeby uwzględniał wątpienie pragnienia, a nie wątpienie obojętności. To znaczy, po pierwsze, że wątpiący powinni mieć nadzieję na to – a więc i tego pragnąć – iż mogliby znaleźć wyższy sens i wartość swojej egzystencji przez nawiązanie łączności z dobroczynną mocą spoza świata naturalnego. (…) Rozumowanie wychodzi od tezy, że mogliśbymy stać się o wiele szczęśliwsim, gdybyśmy nawiązali odpowiedni kontakt z ową mocą”  [7].  

Inaczej mówiąc, Gutting twierdzi, że pomimo zwątpienia i niewiedzy można chcieć, aby Bóg istniał. Co więcej (jak pisze dalej) najlepszą opcją jest raczej otwartośc, a nawet poszukiwanie Boga różnymi sposobami, gdyż

“(W)ielu ludzi – także spośród najbardziej prawych, najinteligentniejszych i najlepiej uświadomionych – twierdzi, że takie sposoby istnieją. Zaliczają się do nich nie tylko obrzędy i dobre uczynki, lecz także osobiste ćwiczenia duchowe: modlitwa, medytacja, a nawet filozoficzne rozważania” [8].

Konkluzje

Być może z dotychczasowych rozważań nie wyłania się jeszcze jasny przekaz – co autor miał na myśli. Dlatego aby uwyraźnić pewne tezy, dotychczas jedynie sygnalizowane, skonkluduje ten arytkuł w pięciu, zwięzłych punktach: 

  1. To, iż coś jest nienamacalne nie oznacza jednocześnie, iż jest nierealne;
  2. Nienamacalne, lecz realne rzeczy (wspomnienia, marzenia, nadzieja, niewiedzialny przyjaciel) niejednokrotnie stanowią istotną rolę w naszym (wewnętrznym) życiu;
  3. Nikt o zdrowych zmysłach, w imię poprawności naukowej czy filozoficznej nie zarzuca zwykłym ludziom tego, iż traktują wspomnienia i nadzieję jako realne konstrukty;
  4. Chociaż kwestii Boga nie da się obiektywnie i jednoznacznie wykazać (ponad wszelką wątpliwość) nie oznacza od razu, iż żywienie wiary w istnienie Boga jest pozbawione sensu; 
  5. A nawet w przypadku, gdy człowiek wątpi w istnienie Boga (agnostycyzm) nie musi przyjmować postawy obojętnej – może być otwarty, a nawet poszukiwać w religii (lub innymi drogami) kontaktu z Bogiem; bo jeśli okaże się, że On istnieje można o wiele więcej zyskać, niż stracić przez poszukiwanie Go i nieznalezienie (koszt jest niski w stosunku do wartości potencjalnego zysku). 

Przypisy

[1] Zob. Harter S.,  Chao C., The role of competence in children’s creation of imaginary friends, “Merrill-Palmer Quarterly”, 1992, 38(3), s. 350–363.

[2] Zob. Puchalska-Wasyl M., Wyobrażeni rozmówcy – typy i funkcje, “Przegląd Psychologiczny”, 2005, t. 48, nr 1, s. 109-123.

[3] Zob. Gutting G., Wiara i filozofia. Rozmowy współczesnych filozofów o Bogu, Instytut Wydawniczy PAX, Warszawa 2017.

[4] Teajtet, Platon.

[5] Rahner K., Czy wierzysz w Boga?, Wydawnictwo W Drodze, Poznań 2015, s. 121.

[6] Krytyka czystego rozumu, I. Kant.

[7] G. Gutting, Dz. cyt., s. 214.

[8] Tamże.

Trzecia strona medalu
Przewiń na górę