Najdziwiniejszy argument za istnieniem Boga (1/3)

Nauczycielu naucz się sam

Nie ma chyba nic bardziej frustrującego niż nauczyciel, który stara się przekazać to, czego sam nie rozumie – przynajmniej gdy idzie o proces kształcenia. 

Tak – pamiętam takich nauczycieli z mojego doświadczenia szkoły. Szczególnie, gdy mowa o matematyce – nawet jeśli nauczycielki rozumiały o czym mówią, to nikt inny w klasie nie odnosił takiego wrażenia oprócz nich samych. 

Niestety, biorąc się za zagadnienie argumentacji na rzecz istnienia Boga (czy raczej argumentów umożliwiających wiarę w Boga) muszę zmierzyć się z argumentem ontologicznym [1], który co prawda, mam wrażenie, że rozumiem, jednak moja praktyka dydaktyczna w tym zakresie dowodzi, iż ciągle jest to za mało. 

Podobno Albert Einstein powiedział, że jeśli nie potrafisz czegoś wytłumaczyć w prostych słowach, to znaczy, że sam nie rozumiesz wystarczająco owo zagadnienie. 

Możliwe, że podejmuję ten temat jedynie z egocentrycznych pobudek – idąc za łacińską sentencją cum doceo, disco (ucząc innych, uczę siebie)…

Źródła

W przypadku, gdybym nie sprostał wyzwaniu, już na samym początku chciałbym odesłać Czytelniczki i Czytelników do źródeł, które przynajmniej dla mnie okazały się na tyle zrozumiałe, że mam wrażenie, iż zrozumiałem ów argument.

Pierwszy raz spotkałem się z tym argumentem w pierwszym zakupionym przeze mnie podręczniku do filozofii religii (a był to grudzień, roku 2016), mianowicie: “Przewodnik po filozofii religii. Nurt analityczny”, red. J. Salamon, Wydawnictwo WAM, Kraków 2016. Znajdują się tam dwa rozdziały na ten temat [2].

Nie mam tej pozycji akutalnie przy sobie, lecz sięgając pamięcią mam wrażenie, że nie był to najprostszy tekst, który mógłbym z czystym sumieniem polecić wszystkim zainteresowanym.

Akutalnie jestem po lekturze pozycji “Wprowadzenie do teologii naturalnej” autorstwa prof. J. Wojtysiaka, Fundacji “Dominikańskie Studium Filozofii i Teologii”, Kraków 2013 [3] i szczerze ją polecam, włącznie z rozdziałem dot. argumentu ontologicznego.

Jeśli ktoś nie zamierza kupować/wypożyczać tej pozycji, a chciałby w zwięzłej formie usłyszeć wywód jej autora, odsyłam do krótkiego wykładu prof. Jacka Wojtysiaka, który linkuję poniżej.

Myślenie o słowach

Aby podjąć się próby przedstawienia istoty argumentu ontologicznego odwołam się do myślenia o słowach

Dokładniej powinienem powiedzieć “o pojęciach” – tak też będę robił w dalszej partii tego tekstu (oraz w następnych częściach tej serii), ponieważ istnieje zasadnicza różnica pomiędzy tymi dwoma.

Pojęcie to reprezentacja rzeczy w umyśle, a słowo jest znakiem tej reprezentacji.

Niemniej jednak specjalnie zaczynam od “słowa, gdyż jest bardziej namacalne – łatwiejsze do wyobrażenia. Słowo albo słyszymy, albo widzimy – możemy je wypowiedzieć, napisać, lub chociażby wyobrazić.

Wróćmy do tematu – zadajmy sobie ważne pytanie: czy słowa mogą nam objawić Prawdę o rzeczywistości? 

Nie mam na myśli teraz tego, czy są zdolne opisać rzeczywistość w sposób prawdziwy. Pytam o wartość poznawczą, a nie opisową – tzn. czy słowa mogą nam ukazać jakąś prawdę o rzeczywistości, w taki sposób jak teleskop ukazuje prawdę o przestrzeni kosmicznej. 

Okazuje się, że tak. Oto przykłady, które podaje prof. J. Wojtysiak [4]:

  • kwadratowe koło,
  • rzecz zarazem cała czerwona i cała niebieska,
  • nierozciągła rzecz żółta,
  • niemy krzyk.

Analiza powyższych “słów” (dokładniej pojęć) dostarcza nam wiedzy na temat rzeczywistości, tj. że desygnaty tych pojęć NIE ISTNIEJĄ, albo inaczej: że pojęcia te są puste. Nie istnieje kwadratowe koło, rzecz zarazem cała czerwona i cała niebieska, nierozciągła rzecz żółta czy niemy krzyk. 

Naturalnie, potrafimy użyć tych pojęć w języku korzystając z metaforycznej funkcji (cechy) języka, np. gdy chcemy powiedzieć o czymś (prawie) niemożliwym lub niedorzecznym możemy sięgnąć po paradoksalne pojęcie “kwadratury koła”. 

Jednak pomijając aspekt metaforyczny, pojęcia te nie mają swojego właściwego sensu – nie istnieje kwadratowe koło. Co ciekawe, wiemy o tym nie dlatego, iż zbadaliśmy cały obserwowalny świat i nie napotkaliśmy nigdzie kwadratowego koła (metoda empiryczna). Wiemy o tym dlatego, że przeanalizowaliśmy pojęcie koła i kwadratu, oraz ich syntezę: “kwadratowe koło”. 

Mówiąc w skrócie – analiza słów (dokładniej: analiza pojęć) może dostarczyć nam wiedzy o rzeczywistości. 

Taki też charakter ma argument ontologiczny, w którym filozofowie podejmowali się analizy pojęcia szczególnego, mianowicie pojęcia “Bóg“.

Argument ontologiczny

Gdy weźmiemy do ręki podręcznik od filozofii religii lub rozprawę doktorską dr. Daniela Chalastawy [5] to zauważymy, że kwestie argumentu ontologicznego historycznie sięgają osoby Anzelma z Aosty (1033-1109), zwanego też Anzlemem z Canterbury, gdyż tam pełnił urząd arcybiskupa i tam też zmarł.

To właśnie Anzelm, w drugim rozdziale swojego dzieła Proslogion (1077-1078), opisał dowód ontologiczny (czy raczej argument), zwany też ratio Anselmi [6].

Po tym lekko przydługim wstępie, warto sięgnąć po konkret, mianowicie treść wspomnianego rozdziału (na potrzeby przejrzystości tekstu opuściłem te fragmenty, które nie niosą treści znaczącej dla argumentu) [7]:

“Panie (…) jesteś czymś, ponad co niczego większego nie można pomyśleć. (…) A więc także głupi przekonuje się, że jest przynajmniej w intelekcie coś, ponad co nic większego nie może być pomyślane, ponieważ gdy to słyszy, rozumie, a cokolwiek jest rozumiane, jest w intelekcie. Ale z pewnością to, ponad co nic większego nie może być pomyślane, nie może być jedynie w intelekcie. Jeżeli bowiem jest jedynie tylko w intelekcie, to można pomyśleć, że jest także w rzeczywistości, a to jest czymś większym. (…) Zatem coś, ponad co nic większego nie może być pomyślane, istnieje bez wątpienia i w intelekcie, i w rzeczywistości” [8]. 

Z polskiego na nasze

A nie mówiłem? To chyba najdziwniejszy argument z jakim można się spotkać na początku filozoficznych rozważań nad kwestią istnienia Boga!

Spróbuję przedstawić powyższy wywód w kilku zwięzłych punktach:

  1. Bóg to byt, ponad co nic większego nie może być pomyślane (Byt doskonały, Byt absolutny).
  2. Można pomyśleć, że taki Byt istnieje tylko w ludzkim intelekcie (tak jak smoki czy jednorożce).
  3. Jednak miano Bytu Najwyższego należałoby się temu bytowi, który istniałby zarówno w ludzkim intelekcie jak i poza nim (w rzeczywistości).
  4. Zatem Byt doskonały musi istnieć nie tylko w intelekcie, ale również w rzeczywistości, bo inaczej nie spełniałby wymogów definicji (patrz: pkt 1).
  5. Zatem Bóg (aby faktycznie można byłoby Go tak nazwać) musi istnieć nie tylko w ludzkim umyśle, ale również poza nim.
W skrócie: jeśli jest możliwe, aby taki Byt istniał, to On nie może nie istnieć (tak wynika z definicji Bytu, ponad który nic większego nie można pomyśleć).

Słowo wyjątkowe

Domyślam się, że ten argument jak na razie nie przekonał nieprzekonanych. To za mało, aby na podstawie analizy słów, czy nawet pojęć wnioskować o istnieniu (lub nieistnieniu) Boga. 

Co innego, gdy stwierdzamy, że nie istnieje kwadratowe koło – widzimy kwadraty i koła, są to realne przedmioty (figury geometryczne). 

Nawet współczesny Anzelmowi benedyktyński mnich Gaunilon [9] krytykował ratio Anselmi podając za przykład najdoskonalszą wyspę. Z samego faktu, iż jesteśmy w stanie pomyśleć taką wyspę – największą, najpiękniejszą, najbogatszą we wszystkie surowce, bezpieczną dla ludzi itd. – nie oznacza, że taka wyspa musi istnieć realnie na oceanie.

Tu jednak docieramy do przypadku granicznego – Anzelm nie mówi o dowolnym przedmiocie świata realnego, który został abstrakcyjnie udoskonalony. On mówi o jednym i jedynym takim bycie, które jest ponad wszystkie inne byty, o najdoskonalszym bycie w ogóle (a nie o najdoskonalszej wyspie czy o najdoskonalszym samochodzie). Wyspa i samochód nie są bytami najdoskonalszymi – wyspa może zostać zalana przez tsunami, a samochód może się zepsuć lub znudzić się. 

Gdy Anzelm mówi o Bycie, ponad który nic większego nie można pomyśleć, to ma na myśli tylko jeden taki Byt, który posiada w sobie doskonałości wszystkich bytów i to w stopniu absolutnym (najwyższym).

Inaczej mówiąc – argument ten ma swoje uzasadnienie tylko w tym jednym, jedynym, szczególnym przypadku – gdy mówimy o wyjątkowym pojęciu, jakim jest “Byt najdoskonalszy” – ten, ponad który nie da się nic większego pomyśleć. 

I tak jak nieskończoność nie może mieć swojego końca (nie może zatrzymać się na liczbie 1000), tak Byt Absolutny nie może nie istnieć. 

Wszyscy zgodzimy się co do tego pierwszego – jednak drugie twierdzenie nie tylko nie przekonało ateistów, ale również doczekało się obfitej krytyki, o czym wspomnę w następnym tekście – to jest w drugiej części tego artykułu.

Przypisy

[1] Ontologia (od gr. to on – byt, ontos – będący) – to dział filozofii zajmujący się określeniem tego, co (rzeczywiście) jest, istnieje oraz tego jak poszczególne rzeczy istnieją. W skrócie: ontologia to filozoficzna nauka o bycie; byt natomiast rozumiany jest jako to, co jest. 

[2] Są to rozdziały: Dowód ontologiczny św. Anzelma, M. Nowicki, s. 207-218 oraz Dowody ontologiczne po św. Anzelmie: Kartezjusz, krytycy oraz współcześni kontynuatorzy, T. Jarmużek, s. 219-230.

[3] Polecam całą pozycję, jednak w temacie argumentu ontoligcznego jest to rozdział: Argument ontologiczny, s. 67-93.

[4] Zob. Tamże, s. 77.

[5] Zob. D. Chlastawa, Argumenty z przeładowania przeciwko współczesnym modalnym dowodom ontologicznym na istnienie Boga, Zakład Logiki Instytutu Filozoii Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa 2015.

[6] Zob. Tamże, s. 9.

[7] Cytat za: Tamże, s. 9-10.

[8] Anzelm z Canterbury, Monologion. Proslogion, przeł. T. Włodarczyk, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 1992,  s. 146.

[9] Zob. D. Chlastawa, Dz. cyt., 12-13.

Najdziwiniejszy argument za istnieniem Boga (1/3)
Przewiń na górę