Po co gdybać?
Kto śledzi niniejszą serię artykułów: “Dlaczego nie zostałem ateistą?”, ten już wie, że osobiście wyznaję przynajmniej dwa następujące założenia teoriopoznawcze: (1) irracjonalizm oraz (2) łagodny sceptycyzm.
(1) Uważam, że najgłębszych i najistotniejszych prawd na temat rzeczywistości nie jesteśmy w stanie poznać drogą czystego rozumu ani doświadczenia obserwowalnego zmysłami. Prawda wymyka się naszym myślom, zmysłom i językowi.
(2) Ponadto twierdzę, iż nigdy nie możemy być pewni, iż to, co wiemy jest na pewno prawdziwe. Każdy pogląd można poddać krytyce i zakwestionować go. Nie istnieją takie narzędzia poznawcze, które pozwoliłby nam uzyskać obiektywną pewność zgodności naszych przekonań z obiektywną rzeczywistością.
To moje założenia – nie dowodzę ich prawdziwości, przecież tym samym przeczyłbym samemu sobie. Po prostu żadne inne założenia nie przemawiają do mnie bardziej.
Połączenie tych dwóch moich założeń prowadzi do tego, że trudno ustalić co dokładnie jest prawdziwe, a co nie. Proces ten bardziej przyrównałbym do szacowania, kiedy to staramy się wyczuć większy sens pewnych twierdzeń nad inne – lub z drugiej strony – wyczuć większy absurd ponad inne.
Dlatego, aby nie tkwić zupełnie w totalnej pustce i rozterce, opracowałem cztery kryteria założeń i przekonań światopoglądowych. Jeśli twierdzenie spełnia poniższe kryteria może być rozważone jako prawdziwe.
Są to zatem kryteria konieczne (muszą być spełnione), ale zazwyczaj niewystarczające. Oprócz tych kryteriów powinny istnieć jakieś sensowne przesłanki lub argumenty, które zwiększają prawdopodobieństwo tych twierdzeń.
W tym tekście rozważę, czy przekonanie o istnieniu Boga spełnia moje minimalne kryteria poznawcze, które przyjąłem jako konieczne. Jeśli tak, oznacza to, że mogę wierzyć w istnienie Boga pozostając w zgodzie ze swoim rozumem.
Pamiętajmy, że nawet jeśli odpowiedź będzie twierdząca to nie jest jeszcze żaden dowód czy argument; pytam teraz jedynie (i aż) o możliwość.
Moje kryteria
Jak już wspomniałem w poprzednim artykule z tej serii wyznaję cztery podstawowe kryteria, poprzez które określam możliwość przyjmowania/odrzucania twierdzeń światopoglądowych. Oto one:
- Założenie musi być etyczne – tzn. dobre dla mnie i przynajmniej nieszkodliwe dla innych;
- Założenie musi być logiczne – tzn. wewnętrznie niesprzeczne i logicznie możliwe;
- Założenie nie może być jawnie fałszywe – tzn. nie powinno przeczyć wiedzy naukowej, filozoficznej oraz doświadczeniu naocznemu;
- Założenie musi być istotne dla całego światopoglądu i posiadać znaczenie względem innych założeń oraz przekonań w tym systemie.
Wiara a etyka
Po pierwsze muszę odpowiedzieć sobie na dwa pytania:
- Czy moje przekonanie o istnieniu Boga jest dla mnie dobre?
- Czy moje przekonanie o istnieniu Boga nie jest szkodliwe dla innych?
Ad 1. Jako człowiek wychowany w rodzinie religijnej i uspołeczniony m.in. w grupie wyznawców danego Kościoła mam już ponad 30-letnie doświadczenie i własne obserwacje na temat tego typu religijności.
Niemało twierdzeń religijnych (doktryn) swego czasu odcisnęły na mnie negatywny wpływ. Naturalnie, były też i takie, którym wiele zawdzięczam…
Dziś skłaniam się ku poglądowi, że problem nie leży w samym nauczaniu Jezusa z Nazaretu, ale raczej w interpretacji i tradycji praktykowania tych interpretacji przez Kościoły, grupy wierzących i poszczególnych wyznawców.
Ad 2. Po drugie nie trzeba daleko szukać, aby znaleźć przykłady negatywnych skutków praktykowania pewnych form chrześcijaństwa wobec niewierzących, inaczej wierzących lub inaczej wyznających tę samą wiarę.
Święta Inkwizycja, wyprawy krzyżowe, prześladowania protestantów przez katolików (i na odwrót), a także protestantów między sobą… To jedynie sztandarowe przykłady, ale mam w zanadrzu też te mniejszego kalibru, które sam zaobserwowałem.
Natomiast, gdy analizujemy jedynie samo twierdzenie na temat istnienia Boga sprawa wygląda inaczej.
Z doktryny chrześcijańskiej wyłania się zasadniczo następujący obraz Boga – istnieje Stwórca tego świata; wyznacza On jakiś cel i zasady postępowania swoich stworzeń; Stwórca ten jest doskonale dobry, sprawiedliwy i miłosierny… i tak dalej.
Inaczej mówiąc, gdy weźmiemy pod uwagę chrześcijańską teologię właściwą – dyscyplinę teologiczną, która zajmuje się pojęciem, naturą i charakterem Boga – trudno będzie nam znaleźć coś przeciwko ludzkości i nietrudno będzie dostrzec potencjał dobra dla osoby wierzącej.
Z mojego punktu widzenia, wiara w istnienie Boga nadaje mojemu życiu absolutny sens, pomaga przetrwać trudne momenty życia, dodaje siły do życia w codzienności i nadzieję na lepsze jutro. Nie dostrzegam nic szkodliwego w takim poglądzie.
Wiara a logika
Czy wiara w istnienie Boga jest logiczna, to znaczy:
- Czy wiara w istnienie Boga nie jest wewnętrznie sprzeczna?
- Czy wiara w istnienie Boga jest logicznie możliwa?
Religia i Kościoły pełne są wewnętrznych sprzeczności. Dzieje się tak dlatego, że tam gdzie człowiek tam również jego słabości.
Większość ludzi (nie tylko w Kościele – w ogóle) nie dąży do jasności myśli, ścisłości twierdzeń i systemów przekonań logicznie niesprzecznych. Tacy po prostu jesteśmy. Niewielu z nas posiada taką potrzebę, a jeszcze mniej zdolności w tym zakresie.
Ad 1. Jednak nie wydaje mi się, aby w samym przekonaniu o istnieniu Boga zawierała się jakaś sprzeczność. Na tym polu toczą się filozoficzne dyskusje – niektórzy filozofowie ateistyczni twierdzą, że pojęcie Boga jest sprzeczne wewnętrznie. Inni z kolei bronią stanowiska teistycznego, argumentując za niesprzecznością pojęcia Boga. Obydwie grupy mają na czele wybitnych myślicieli, którym nie dorównuję nawet do pięt.
W oparciu o to, co wiem i czego doświadczyłem – nie widzę sprzeczności wewnętrznej w samej idei Boga. Mogą istnieć takie konkretyzacje tej idei, które są sprzeczne i takie, które nie są.
Ad 2. Czy zatem z samego faktu, że w istnieją niesprzeczne konkretyzacje Boga wynika to, że jest bytem logicznie możliwym? Niekoniecznie.
Jeśli jednak założymy (choćby na chwilę), że jesteśmy stworzeniami (skończonymi) i chcemy rozstrzygać o logicznej możliwości istnienia Nieskończonego Stwórcy to musimy się poddać. Nie mamy dostępu do pełni poznania, nie możemy zatem ocenić czy kryteria logiczności, które znamy (a które wynikają z rzeczywistości, w której żyjemy – rzeczywistości stworzonej, skończonej) są tymi samymi, którym “podlega” rzeczywistość nieskończona – Bóg.
Z tego wniosku niektórzy twierdzą: Zatem nie można nic wiedzieć, nie można też wierzyć. Ja mówię wtedy przekornie: Skoro nie można tego wiedzieć, zatem można wierzyć!
Wiara a nauka, filozofia i doświadczenie
Dochodzimy do dość kontrowersyjnego w chrześcijaństwie zagadnienia – ludzki rozum, wiedza naukowa i naoczne doświadczenie, a wiara w Boga…
Nie mogę wierzyć w coś, o czym wiem, że nie jest prawdą. Gdyby dało się udowodnić nieistnienie Boga już dawno ktoś by tego dokonał. Co do zasady nie dowodzi się nieistnienia jakiejś rzeczy, lecz właśnie istnienia. Dlatego też, ateiści mówią, że to na wierzącym spoczywa ciężar dowodzenia (łac. onus probandi).
Nie jest to do końca prawda. Ciężar dowodzenia spoczywa na tym, który coś twierdzi. Jeśli ktoś prezentuje m.in. jedno z takich twierdzeń jak: Bóg nie istnieje/Nie ma wystarczających argumentów za przyjęciem wiary w Boga/Pojęcie Boga jest wewnętrznie sprzeczne oznacza to, że coś twierdzi, a wtedy na nim spoczywa obowiązek uzasadnienia swojego stanowiska.
Ateiści i agnostycy mogą wybrnąć z tej sytuacji, jeśli ograniczą się jedynie do wyrażenia zdania na temat własnej osoby: Nie wierzę w istnienie Boga/Nie znam żadnych argumentów, które by mnie przekonały do wiary w Boga – te twierdzenia nie wymagają uzasadnienia, gdyż odnoszą się do prywatnych przekonań danego człowieka, który jest jedynym źródłem informacji na ich temat.
Tym bardziej, że Bóg nie jest “jakąś rzeczą”, ale – o ile istnieje – jest Najniezwyklejszą Rzeczą, jaka nie przychodzi nam nawet na myśl. Wykazanie istnienia takiej niezwykłej rzeczy jest poza zasięgiem metody naukowej, rozumu i naocznego doświadczenia.
Istnieje też problem szczegółowych twierdzeń religijnych, dotyczących istnienia świata, człowieka i innych żywych organizmów. Tu aktualna wiedza naukowa oraz doświadczenie potoczne wypowiada się dość jasno. To znaczy pewne szczegółowe doktryny religijne pozostają w sprzeczności z aktualną wiedzą naukową lub doświadczeniem naocznym.
Jednak dopóki nie zagłębimy się w szczegółowe doktryny religijne na temat poszczególnych wycinków rzeczywistości (którymi zajmują się również gałęzie ludzkiej działalności, takie jak filozofia czy nauka) i rozważamy czyste twierdzenie o istnieniu Bogu możemy ze spokojem sumienia odpowiedzieć, że nie zachodzą jawne sprzeczności między tym przekonaniem, a tym, co jako ludzkość wiemy.
Czy nauka przeczy istnieniu Boga? Nie.
A filozofia? Również nie.
Czy ktoś jest w stanie przeżyć realne doświadczenie nieistnienia Boga? Nie [4].
Zatem przekonanie o prawdziwości twierdzenia: “Bóg istnieje” nie przeczy jawnie temu, co można wiedzieć.
Istotność i znaczenie
W końcu musimy zadać pytanie, czy dane przekonanie światopoglądowe faktycznie jest “światopoglądowe“.
Ludzie wierzą w różne rzeczy, są przekonani o różnych sprawach, jednak to jeszcze nie znaczy, że te poszczególne twierdzenia dotyczą światopoglądu.
Jak to wspominałem w innym artykule, światopogląd to:
zbiór ogólnych przekonań dotyczących natury świata, człowieka i społeczeństwa, miejsca człowieka w świecie, sensu jego życia oraz wynikających z tego wartościowań i ideałów wyznaczających postawy życiowe ludzi i sposób ich postępowania [5].
Pytanie brzmi: czy przekonanie o prawdziwości twierdzenia “Bóg istnieje” ma istotny wpływ na inne przekonania światopoglądowe?
Moim zdaniem ma i to dość poważne; oto przykłady:
Natura świata – świat nie jest wieczny, jest stworzony, niekonieczny, przemijalny, zmienny (w przeciwieństwie do Boga);
Natura człowieka – człowiek jest szczególnym stworzeniem Boga, posiada naturę fizyczno-umysłową;
Miejsce człowieka w świecie – człowiek zajmuje centralne miejsce w porządku stworzeniu z uwagi na swoje podobieństwo względem Boga; z jednej strony implikuje to przywilej, z drugiej zaś odpowiedzialność człowieka za stworzenie;
Sens życia człowieka – człowiek ma swoją wartość i cel, pochodzi od Boga i zmierza ku Niemu; poznanie i doświadczenie Boga (jako poznanie i doświadczenie Najwyższego Dobra) jest nadrzędnym celem człowieka; każde cierpienie i trudność życiowa może mieć sens i dopuszczona jest ze względu na wyższe Dobro;
Ideały, postawy życiowe i normy – Bóg jest Dobrem, Sprawiedliwością, Miłością, Prawdą, Pięknem itd. zatem człowiek wierzący, kochając Boga naturalnie kocha też Jego przymioty i kierunki działania. Jednostka taka poszerza swoją zdolność czynienia dobra, zdolność rozróżniania i dbania o sprawiedliwość, miłuje mądrość i prawdę, a także tych, którzy dbają o nie.
Trudno odmówić poglądowi o istnieniu Boga znaczącego miejsca wśród hierarchii przekonań o świecie i człowieku. Zatem kwestia nie tylko jest – z mojego punktu widzenia – możliwa do rozważenia, ale również ważna, potrzebna i konieczna.
Jeśli to możliwe, aby istniał Byt Najwyższy, Absolut, Stwórca… to naszym obowiązkiem – jako ludzi rozumnych – jest przynajmniej, przez pewien czas naszego marnego życia na tej Planecie zbadać to zagadnienie, ponieważ pociąga za sobą potężne skutki, a więc spełnia czwarte kryterium mojego systemu teoriopoznawczego.
Nie tylko można, ale i należy oszacować możliwość istnienia Boga, aby wiedzieć jakie stanowisko zająć w tak istotnej kwestii.
Przypisy
[1] Encyklopedia PWN: światopogląd (dostęp: 20.03.2023).
[2] Dowodzenie logiczne opiera się na badaniu twierdzeń i sprawdzaniu ich spójności.
[3] Dowodzenie empiryczne opiera się na obserwowaniu zjawisk doświadczalnych zmysłami i narzędziami badawczymi.
[4] Nie mówię teraz o doświadczeniu braku obecności Boga w jednostkowym życiu człowieka, które przecież występuje; mam na myśli doświadczenie uniwersalnego, obiektywnego braku Boga, zachodzącego na intersubiektywnym (międzyjednostkowym) poziomie powszechnego zrozumienia.
[5] Encyklopedia PWN: światopogląd (dostęp: 20.03.2023).